Hiszpania jest tradycyjnym kierunkiem wakacyjnym dla dużej liczby obcokrajowców, w tym znacznej liczby Rosjan. I nie w okresie wakacyjnym, liczba turystów w tym kraju jest bardzo duża - w ciągu roku rekrutuje się ich ponad 50 milionów. Jednak tego lata podróżnych przybywających do kraju powita tam niemiła niespodzianka – dodatkowa opłata podatkowa.
Hiszpania przeżywa obecnie dalekie od najlepszych czasów, a trudności gospodarcze dotykają wszystkich sfer życia kraju, w tym branży turystycznej. Nowy rząd tego państwa stoi przed trudną koniecznością zmniejszenia deficytu budżetowego, który w 2011 roku zbliżył się do 9% - to trzykrotność limitu dozwolonego dla członków Unii Europejskiej. Rząd wykorzystuje cięcia wydatków i podwyżki podatków jako główne środki rozwiązania tego problemu. Działań tych doświadczą nie tylko hiszpańscy „pracownicy państwowi”, ale także zagraniczni turyści. Oczywiście strata turystów nie porównuje się z pogorszeniem sytuacji lokalnych pracowników, niemniej jednak każdy, kto przyjedzie do kraju, będzie musiał zapłacić dodatkowe 7 euro.
Te nowe koszty są konsekwencją wprowadzenia w Hiszpanii nowego podatku pobieranego w formie opłaty lotniskowej. Jego wysokość może się różnić na różnych lotniskach w kraju. Na przykład na stołecznym lotnisku „Baraias” będzie musiał teraz zapłacić 14 euro i 44 centy zamiast dotychczasowych 6 euro i 95 centów. A ci, którzy lecą do Katalonii przez lotnisko El Prat w Barcelonie, będą musieli zapłacić o jedno euro mniej – 13, 44 zamiast dotychczasowych 6, 12. Co więcej, ci, którzy kupili bilety jeszcze przed jego wprowadzeniem, będą musieli zapłacić dodatkowy podatek - niektóre linie lotnicze wysyłają odpowiednie powiadomienia do swoich klientów. Średnio podatek lotniskowy w Hiszpanii wzrósł o 18,9% - taką liczbę podaje Stowarzyszenie Europejskich Biur Podróży.
Być może do pewnego stopnia inny przejaw kryzysu będzie w stanie zrekompensować turystom negatywne skutki kryzysu hiszpańskiego. Jako jeden ze środków walki z bezrobociem rząd planuje zlikwidować tradycyjną trzygodzinną sjestę dla dużych centrów handlowych. Oznacza to, że godziny pracy sklepów w Hiszpanii wydłużą się o jedną czwartą.