W odległej Tanzanii, położonej w parnej, gorącej Afryce, znajduje się spokojne i pozornie bardzo nieszkodliwe jezioro Natron. Ale pierwsze wrażenie bywa bardzo mylące…
To jezioro jest teraz domem dla jednych z najbardziej fantastycznych zdjęć, jakie kiedykolwiek zrobili fotografowie-amatorzy.
Zwierzęta uchwycone na zdjęciach wyglądają tak, jakby przez jakiś zły los i kaprys losu przypadkiem znalazły się na jeziorze i natychmiast zamieniły się w kamień. Ponure zdjęcia sprawiają, że jezioro wygląda jak żywe muzeum śmierci.
Co się dzieje w tym tajemniczym miejscu? Jakie siły natury działają na żywe istoty w tak destrukcyjny sposób?
Odpowiedź jest prosta. Chodzi o zasady!
Woda w jeziorze Narton ma ph do 10. Jest tak żrąca, że może poparzyć skórę i oczy zwierząt, które nie są do niej przystosowane.
Soda do prania, która dostaje się do jeziora w ogromnych ilościach z pobliskich wulkanów, była wcześniej używana w Egipcie do mumifikowania faraonów i ich świty.
Ten niesamowity rodzaj konserwantu działa tak destrukcyjnie, że przy długotrwałym kontakcie z nim istoty zamieniają się żywcem w kamienne posągi.
Mimo niesprzyjających czynników jezioro jest ważnym siedliskiem i lęgowiskiem małych flamingów, które tu gniazdują i żerują na krasnorostach.
Różowe piękności na jeziorze stworzyły wszelkie warunki do szczęśliwego życia.
Jest tu ciepło, drapieżniki nie mogą się tu dostać, a jedzenie tutaj to tylko klondike!
A zwierzęta oczywiście nie umierają natychmiast po dotknięciu powierzchni wody. Tylko ci, którzy upadną i umrą, zostają z czasem zatrzymywani przez sole, co czyni Nortona tak wyjątkowym.
Niezwykły jest też kolor nad jeziorem. Przyciąga turystów swoją egzotyką, zmieniającą się od jasnego pomarańczu do głębokiej czerwieni.
Efekt ten wynika z kwiatów mieszańca rosnącego w płytkiej wodzie, których w Tanzanii jest bardzo dużo.
Jezioro Norton jest jednocześnie piękne i straszne.
Tutaj idealistyczne pejzaże idą w parze z surową rzeczywistością.
Chcesz tam iść?